środa, 28 grudnia 2016

Najgorsza płyta ever?

Słuchajcie, mój chłopak jest fanem rapera o ksywce VNM. Naprawdę dużym fanem. Dlatego też, gdy wykonawca ten wydał płytę, mój luby miał ją w oryginale już w dniu premiery. Jakież było moje zdziwienie, gdy po 15 minutach przestał jej słuchać, stwierdzając, że się nie da. Aż sama musiałam sprawdzić, o co z tym chodzi. I wiecie, powiem Wam - to chyba najgorsza płyta jaka kiedykolwiek powstała :/

Naprawdę, aż mnie to zmotywowało, żeby odkurzyć tego bloga i coś na nim napisać (to swoją drogą jedyna dobra rzecz, która wyniknęła z tego przesłuchania). Nie jestem super słuchaczką rapu, ani wielkim znawcą, ale trochę słucham takiej muzyki, co zresztą zapewne dało się odczuć po lekturze moich poprzednich postów. Nawet w Polsce jest kilku wykonawców, których lubię słuchać. Także to nie tak, że hejtuję rap z definicji. Ale to, co się dzieje na "Halflajf" przechodzi ludzkie pojęcie.

Przede wszystkim facet ma tak złą dykcję, że połowy nie da się zrozumieć. Po drugie totalnie nie potrafi śpiewać, a cały czas próbuje to robić. Po trzecie cały czas się przechwala, ale w tak płytki sposób, że bardziej mi go żal, niż miałby wzbudzić moją zazdrość. Po czwarte i chyba najgorsze - w co trzecim wersie wplata jakiś tekst po angielsku. Brzmi to tak kiczowato i bezsensownie, że aż przykro. A jeśli dodamy do tego refren, który brzmi jak disco polo, w jednym z pierwszych kawałków, to macie już pełny obraz sytuacji. Serio, album VNM - Halflajf to jedna z najgorszych płyt, jakie słyszałam w życiu. I nie mówię tu tylko o rapie.

A jakie są Wasze opinie? Myślę, że zbliżone, bo naprawdę nie wyobrażam sobie, by to mogło się podobać. VNM stracił fana w postaci mojego chłopaka, a nowego - w mojej osobie - na pewno nie zyskał. Smutne :/

Swoją drogą, czy on naprawdę nie ma w swoim otoczeniu jakiejś osoby, która by mu powiedziała: "kurde, ziomek, ogarnij się, to jest słabe"? To jeszcze bardziej przykre...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz